Oczywiście,
mnie miłośniczki rękodzieła, nie mogło zabraknąć podczas takiego
wydarzenia. Choć niedzielna pogoda wcale nie sprzyjała wyjściu, deszcz
ze śniegiem a do tego cholernie zimno, udało nam się wybrać. I o dziwo
byliśmy chwilę po otwarciu. No cóż punktualność nie jest moją mocną
stroną. Przyznam, że żyłam w błogim przekonaniu, iż jest to moja zaleta.
Teraz spóźnienie zakładam z góry:)
Wracając
do kiermaszu, pozytywnie zaskoczyła mnie różnorodność pisanek. Można
było znaleźć jajka zdobione szydełkiem, pisane woskiem a nawet wykonane
metodą decoupage. Szczególnie przypadły mi do gustu drapane, którym
uroku dodawał brokat i cyrkonie oraz wykonane techniką quilling.
Pomimo,
że bez skomplikowanych wzorów i wyłącznie na jednej wystawie, to po raz
pierwszy na żywo widziałam pisanki ażurowe :). Sama miałam niezmierną
ochotę takie wykonać. Niestety uznałam, że bez odpowiedniego miejsca nie
jestem w stanie ich zrobić. Podczas wiercenia wzorków powstaje dużo
pyłu :(. Dbając o zdrowie i bezpieczeństwo rodzinki na razie musiałam
porzucić ten pomysł.
A teraz quillingowe cudeńka...
Na koniec baranki wykonane z makaronu i fasoli :).
Zdjęć robiłam jak szalona :) Może kiedyś będzie jeszcze ze mnie fotograf :)





